The First Day


God's Monkey

One push
You fall in
Born in darkness
Built on shame
And hurting
Filled with silence
Filled with silence
And stars
Stars
Stars
Find the ladder
Climb the ladder
To God's monkey
No songs
To sing
That I believe in
That I believe in
Can't breathe the air
It's too thin
This far from heaven
This far from heaven
And stars
Stars
Find the ladder
Climb the ladder
To God's monkey

Jean the Birdman

He gambles on the saddle
He's pulling on the mane
He thrashes on the horse's back
Ambition is a bloody game
Horse doesn't want to jump
The river looks too wide
Well he faces every hurdle
With a nervous state of mind
"Stay with me, breathe deeply
Take three passes back
Turn and make a full attack"
The gods are laughing
And they're tugging at the reins
But he's taken to his wings
And they hit the bank
Heaven may stone him
But Jean the birdman pulls it off
His finger's on the trigger
His eye is on the clock
He doesn't give the game away
And quickly fires the bullets off
Six hearts cut short
Still dreaming they're alive
Blown 'round in dusty circles
Like an absent state of mind
Who hunter? Who victim?
God love America
He surely doesn't love him
Hitching out of nowhere
Lines of traffic knee deep
A chance to stave the morning off
And get some sleep
Heaven may stone him
But Jean the birdman pulls it off
He wears a crucifix
His mother left to him
It's wrapped in chains around his heart
Rusted and wafer thin
"Don't count on luck son"
All the angels sing
"Don't need to check a weathervane
We all know what tomorrow brings"
Life is a cattle farm
Coyotes with the mules
Life is a bullring
For taking risks and flouting rules
Who needs a safety net
The world is open wide
Just look out for card sharks
And the danger signs
Heaven may stone him
But Jean the birdman pulls it off

Firepower

He beats the door and breaks his watch
Raids the fridge and eats the lot
No room for silence, pause of thought
To ease the hurt inside him
They placed a barrel at his head
Raging blind and rising
Cursed by saints and all the rest
He can't stand up for trying
Shot through with anger and desire
A mouth to feed, a room for hire
He drinks 'goodbyes', the bottle dry
Brutalised but smiling
Causing casualties by the hour
Outweighed by stars
And Firepower
Causing casualties by the hour
Waylayed by stars
And Firepower
He beats the door and breaks the lock
Afraid to sleep he won't let up
No room for silence, pause or thought
To ease the hurt inside him

Brightness Falls

Baby, baby
I hate to go
Don't leave me alone with this sorrow
The body's heavy
The getting's slow
Lost in moments
Caught in moments
The night is starless
And stands below
And I need you by my side
Baby, baby
I love you so
Don't leave me alone in this hollow
When brightness falls
Who'll come running?
When brightness falls
Who'll come running in?
Saved by silence
Save by noise
Save by lightning
Saved by joy
Building on emptiness
And all you broken hearted people
Baby, Baby
The hurt heals slow
And who can believe in tomorrow?
When brightness falls
Who'll come running?
When brightness falls
Who'll come running in?
The ticket's exploded
Only one way out
Live in lightness
Lost in lightness
There's nothing left to write about
And time's no longer
The greatest injustice of all
On this new day

20th Century Dreaming
(a shaman's song)

Cold morning
Start of another day
Sleeping through the epilogue
Waking to the sound of rain
Driven to the crossroads
Where value's meaningless
What did you do to my faith
In justice, hope and happiness
Social, economical, spiritual
I'm moving to the house of love
Take my fire
Take my food and water
Forget about those promises
Of social good and social order
Lassoed by the cowboys
Tied down and it shows
Well I'm roping in those bad dreams
And selling off my work clothes
Social, economical, spiritual
I'm moving to the house of love
Gonna take a course of action
To restore my sight
'til the heart of motivation
Is filled with a golden light
They're hiding in the treetops
Tugging at my coat
But the power lines are falling down
And burning in the undergrowth
Social, economical, spiritual
I'm moving to the house of love
As the river runs
Tumbles and turns
You know you shouldn't stay
Or play the game again
But it could be different this time
You may win
Dreaming, dreaming
Dreaming, dreaming lying down
Dreaming, dreaming
Dreaming, dreaming lying down
I'm moving to the house of love
Here comes the dreaming

Darshan
(the road to graceland)

Darshan
Two birds
One stone
One chance
Is thrown
Don't make
Mistakes
Two thieves
Strung up
One knife
One cut
Two doors
One shut
One light
One way
One road
To take
We stand
And wait
From cool
To warm


Małpa Boga

Pchnięcie
Spadasz
Zrodzony w ciemności
Stworzony w hańbie
I bólu
Wypełniony ciszą
Wypełniony ciszą
I gwiazdy
Gwiazdy
Gwiazdy
Znajdź drabinę
Wspinaj się ku górze
Do boskiej małpy
Nie ma pieśni
By zaśpiewać
Że wierzę
Że wierzę
Nie mogę oddychać powietrzem
Jest zbyt ciasne
Tak daleko od nieba
Tak daleko od nieba
I gwiazd
Gwiazd
Znajdź drabinę
Wspinaj się ku górze
Do boskiej małpy

Jean Ptasznik

Wygrywa siodło
Poprawia grzywę
Uderza w zad
Ambicja to krwawa gra
Koń nie chce skakać
Rzeka jest zbyt szeroka
Walczy z każdą przeszkodą
Z podnieconym umysłem
“Zostań ze mną, oddychaj głęboko
Weź trzy okrążenia
Zawróć i zaatakuj”
Bogowie się śmieją
I ciągną za wodze
Ale on wznosi swe skrzydła
I rozbija bank
Niebiosa mogą go zgładzić
Ale Jean Ptasznik o tym nie myśli
Jego palec jest na spuście
Oko na zegarze
Nie oddał jeszcze zwycięstwa
I szybko uwalnia wszystkie kule
Sześć serc szybko zciętych
Ciągle śni, że żyje
Rozrzucone dookoła w kołach pełnych kurzu
Jak nieobecny umysł
Kto jest myśliwym ? Kto jest ofiarą ?
Bóg kocha Amerykę
Ale na pewno nie kocha jego
Staje na rozdrożu
Linie zabudowań są już daleko
Szansa by przeżyć jutro
I zasnąć choć na moment
Niebiosa mogą go zgładzić
Ale Jean Ptasznik o tym nie myśli
Nosi krucyfiks
Matka opuściła go
Jest zaczepiony na łańcuchach okalających serce
Przerdzewiały i mocno zrośnięty
“Nie licz na szczęście synu”
Aniołowie śpiewają
“Nie musisz znać pogody
Wszyscy wiemy co przyniesie jutro”
Życie to hodowlana farma
Kojoty i muły
Życie to arena dla byków
Dla ryzykantów i szyderców
Kto potrzebuje bezpiecznej sieci
Świat jest szeroki
Tylko spójrz na karcianych rekinów
I niebezpieczny śpiew
Niebiosa mogą go zgładzić
Ale Jean Ptasznik o tym nie myśli

Moc ognia

Rozbija drzwi i przerywa wartę
Otwiera lodówkę i najada się do syta
Brak miejsca na ciszę, przerwę w myślach
By uwolnić ból w jego wnętrzu
Założyli beczkę na jego głowę
Ślepa furia i przebudzenie
Przeklęty przez świętych i całą resztę
Nie mógł już próbować
Przebił się z gniewem i pragnieniem
Usta do nakarmienia, pokój do wynajęcia
Pije ostatki, butelka wysycha
Brutalnie lecz z uśmiechem
Wywołuje przypadki w każdej godzinie
Ważnieszy od gwiazd
I moc ognia
Wywołuje przypadki w każdej godzinie
Napada na gwiazdy
I moc ognia
Rozbija drzwi i wyłamuje zamek
Obawia się snu lecz nie poddaje się
Brak miejsca na ciszę, przerwę w myślach
By uwolnić ból w jego wnętrzu

Jasność odchodzi

Kochanie,
Muszę odejść
Nie zostawiaj mnie samego z tym smutkiem
Ciało ciąży
Staje się wolne
Zagubiony w chwilach
Złapany w momentach
Noc jest bezgwiezdna
I stoi wysoko nade mną
Potrzebuję Cię u boku
Kochanie,
Kocham Cię mocno
Nie zostawiaj mnie samego w tej pustce
Gdy jasność odchodzi
Kto nadejdzie ?
Gdy jasność odchodzi
Kto nadejdzie ?
Zachowany przez ciszę
Zachowany przez szum
Zachowany przez światło
Zachowany przez radość
Zbudowany na pustce
I wy wszyscy, ze złamanymi sercami
Kochanie
Rany goją się powoli
Kto uwierzy w jutro ?
Gdy jasność odchodzi
Kto nadejdzie ?
Gdy jasność odchodzi
Kto nadejdzie ?
Bilet eksploduje
Jest tylko jedna droga wyjścia
Żyjąc w świetle
Ginę w świetle
Nie pozostało już o czym pisać
I brak już czasu
Najwięszka niesprawiedliwość
Nowego dnia

Sny dwudziestego wieku
(pieśń szamana)

Zimny poranek
Wstaje kolejny dzień
Śpiąc cały epilog
Budzi go dźwięk deszczu
Prowadzony przez rozdroża
Gdzie jest wartość bezsensu
Co zrobiono z mą wiarą
W sprawiedliwość, nadzieję i szczęście
Socjalne, ekonomiczne, duchowe
Przenoszę się do domu miłości
Zabrać swój ogień
Jedzenie i wodę
Zapomnij o obietnicach
Socjalnej wygody i obowiązku
Złapany na lasso
Związany i pokazany
Ginę w swych złych snach
Sprzedaję robocze ubranie
Socjalne, ekonomiczne, duchowe
Przenoszę się do domu miłości
Wybieram nowy kierunek akcji
By odzyskać spojrzenie
Dopóki serce motywacji
Wypełnia złote światło
Kryją się w koronach drzew
Ciągną mój płaszcz
Ale linie mocy upadają
Palą się wzrastając
Socjalne, ekonomiczne, duchowe
Przenoszę się do domu miłości
Gdy rzeka zawraca
Przelewa się i zakręca
Wiesz że nie powinieneś zostawać
Lub grać ponownie
Ale tym razem może być za trudno
Możesz wygrać
Śniąc,
Śniąc, śniąc
Śniąc,
Śniąc
Przenoszę się do domu miłości
Oto nadchodzi sen

Darshan
(droga do krainy ulgi)

Darshan
Dwa ptaki
Jeden głaz
Jedna szansa
Odrzucona
Nie popełniaj
Błędów
Dwóch złodziei
Walczy
Jeden nóż
Jedno cięcie
Dwoje drzwi
Jedne zamknięte
Jedno światło
Jedna ścieżka
Jedna droga
Do wyboru
Stoimy
Czekamy
Od zimna
Do gorąca


Biografia         Dyskografia         Artykuły         Teksty         Linki         Poczta