Zbierając ciosy
Jeśli niebiosa mnie pilnują
Siejąc ponownie ziarna w ziemię
Mając oczy, które widzą, ręce, które czują
Czemu jestem ostatnim, który wie?
Życia w ukryciu spędzone na urywanych oddechach
Gromadzą się dookoła nowej religii
Zbierając ciosy, śpiąc z głową na twych stopach
Zbierając ciosy, potrzebuję kogoś kto mnie zadowoli
Wzrastając w letnie dni splendoru
Kto mógł śnić o wiecznej miłości ?
Lepszy świat leży przede mną
Szkic życia prosto z książek które czytałem
Wtedy, gdy szedłem tam, gdzie prowadziły mnie niebiosa
Czemu jestem ostatnim, który wie ?
Życia w ukryciu spędzone na urywanych oddechach
Gromadzą się dookoła nowej religii
Zbierając ciosy, śpiąc z głową na twych stopach
Zbierając ciosy, potrzebuję kogoś kto mnie zadowoli
Wzrastając w letnie dni splendoru
Kto mógł śnić o wiecznej miłości ?
Natura karmi tę obrzydliwość
Głęboko w moim sercu
Atrament na Dnie Studni
Światła popiołów tlące się wśród wzgórz i dolin
Nostalgia płonie w sercach najsilniejszych
Picasso maluje statki pośród wysp
Wiatr i żagle
Oto lata w których geniuszowi żyć dano
Lina zwolniona, przynęta poszła w ruch
(Ognia! – sezon właśnie się rozpoczyna)
Krew poetów, atrament w studni
(Wszystko zapisano w latach przyczyn)
Zwierzęta uciekają polami trawionymi ogniem
Gorycz ukazuje twarz bezdomną
Picasso maluje ogień pośród domów
Gwałtowny deszcz
Oto lata w których geniuszowi żyć dano
Lina zwolniona, przynęta poszła w ruch
(Strzelać – sezon właśnie się rozpoczyna)
Krew poetów, atrament w studni
(Wszystko zapisano w latach przyczyn)
Ognia!
Nostalgia
Głosy słyszane pośród zielonych pól
Ich radość, spokój i przepych
Giną pośród majaków mej pamięci
Odcinam gałęzie z drzew
Kształtowane latami wspomnień
By wydobyć ich duchy z mego wnętrza
Dźwięk fal w sadzawce pełnej wody
Zanurzam się w mej nostalgii
Czerwona gitara
Nie rozpoznaję żadnej metody w życiu które znam
Widzę tylko kilka prostych rzeczy, których mogę użyć
Jeśli zapytasz, odpowiem
Tą drogą idę od wielu lat
Grając na mojej czerwonej gitarze
To diabeł w ciele
To żelazo w mej duszy
Rozumiem że walczysz z problemami, które są w tobie
Specyficzna trudność bycia, której doświadczam i ja
Możesz spytać czemu zawodzę
Wtedy gdy tego potrzebuję
Gram na mojej czerwonej gitarze
To diabeł w ciele
To żelazo w mej duszy
Jeśli zapytasz, odpowiem
Tą drogą idę od wielu lat
Wyblakła ściana
Byłaś kimś w kogo można było wierzyć
Miejscem nadziei w zmieniającym się świecie
Czując każdy moment
Każdy rok spędzony w twoich ramionach
Po latach życia
Te splamione ręce bez oznak życia
Pracujące każdą godzinę
Nigdy nie stawiając czoła obawom żyjącym w mym sercu
Bolejąc nad zgubą nieba
Płacząc nad zgubą nieba
Stojąc przy ścianie płaczu
Byłaś kimś w kogo można było wierzyć
Dając życie tam gdzie była wola nauki
Ale to właśnie natura życia
Która liczy tylko lata pozostałe w twoim sercu
Martwa woda
Po raz kolejny chowam się w cichej wodzie
Biegnąc w tą i z powrotem
Starając się tak mocno by ją zaspokoić
(Uwaga na ukryte sidła)
Gwałtowny prąd rani ręce które mnie karmią
Biegnąc w tą i z powrotem
(Zawsze są jakieś inne wyjścia)
W tą i z powrotem
Lśniące drzewa
Gdy do mnie przyszłaś
Pytałem ponownie sam siebie
Czy ten uścisk życia ciągle jest mój
Gdy każdy mój krok
Prowadzi mnie tak daleko
Każda myśl powinna przynieść mnie bliżej domu
A tam jesteś ty
Czyniąc me życie możliwym
Wznosząc ręce do nieba
Ale tylko ty możesz wiedzieć
Cały mój świat stoi naprzeciw
W spojrzeniu twych oczu
W spojrzeniu twych oczu
Całe moje życie rozwija się naprzeciw mnie
Rozkwitając jak kwiat
Prowadzę me życie z powrotem do ziemi
Każdy plan jaki wykonałem
Zaginął w układzie rzeczy
Pośród każdej lekcji leży cena jaką trzeba płacić za naukę
Powód by wierzyć
Odchodzi ode mnie
Każda nadzieja która trzyma kłamstwa w mych ramionach
A tam jesteś ty
Czyniąc me życie możliwym
Wznosząc ręce do nieba
Ale tylko ty możesz wiedzieć
Cały mój świat stoi naprzeciw
W spojrzeniu twych oczu
W spojrzeniu twych oczu
Całe moje życie rozwija się naprzeciw mnie
Rozkwitając jak kwiat
Prowadzę me życie z powrotem do ziemi
|