"

Zaginiona Atlantyda

czyli dzieje grupy

mech3.txt

Część 3: Bluffmania

Inne "wojenno-rockowe" czasy, inny ograniczony do kwartetu skład (grupę opuścił basista, jego rolę przelął dotychczasowy gitarzysta Maciej Januszko), inny program to i (nieco) inna nazwa. Muzycy zdecydowali się ograniczyć ją do jednego podstawowego słowa "MECH". Nowy program przedstawił zespół w czasie świetnie przyjętego kolejnego występu na festiwalu w Jarocinie w 1983 roku. MECH wystąpił jako gwiazda. Jego nocny show ozdobiony efektami świetlnymi i pirotechnicznymi na długo zapadł w pamięć widzów.

W owym czasie polskie wytwórnie płytowe wreszcie otworzyły się na młode zespoły rockowe, powstały też tzw. wytwórnie polonijne. Dzięki temu udało się wreszcie zespołowi znaleźć chętnych do wydania ich muzyki na dużych płytach. Na przełomie czerwca i lipca 1982 roku Mech nagrał w studiu Polskich Nagrań swój pierwszy album "Bluffmania" wydany przez Poljazz/Pronit. W grudniu 1982 i styczniu 1983 roku nagrali w studiu Polskich Nagran drugi album, wydany przez polonijną firmę Polfrakt-Polton. Album miał się nazywać TASSmania", co miało być parafrazą nazwy sowieckiej agencji prasowej TASS. Cenzura jednak dopatrzyła się tego i nazwa musiała być ograniczona do "Tasmania".

Bardzo powolny cykl produkcyjny "Pronitu" (tłoczenie, druk okładek itd.) spowodowały, że obydwa albumy ukazały się w sklepach prawie jednocześnie pod koniec 1983. Data mało precyzyja ale należy pamietać, że dystrybucja płyt jak i innych towarów była wtedy straszna, różnice w ukazaniu się płyt w sklepach w różnych częściach kraju sięgały kilku tygodni. Ba, były wydawnictwa, które można było kupić tylko w kilku sklepach w wybranych miastach. Jednym z takich krążków był singielek "Kaskader"/"TIR", nagrany przez zespół tuż przed rozpoczęciem realizacji płyty "Bluffmania". "Kaskader" to trzecia mała płytka formacji i ostatnie wydawnictwo podpisane starą długą nazwą Zjednoczone Siły Natury MECH.

Krytycy nie padli na kolana przed albumami Mechu, choć byli nastawieni pozytywnie. Średnia ocen była dobra. Słuchacze spragnieni rodzimej muzyki tłumnie rzucili się do sklepów. Z powodu małego odstępu w ukazania się w sklepach płyty niektórzy dziennikarze oceniali je łącznie i traktowali je jako jedno. Tak być nie powinno. Co prawda obydwie zawierały eklektyczny materiał, jednak różniły się. "Bluffmania" bliższa jest muzyce lat siedemdziesiątych. Widać wpływy Black Sabbath czy Genesis jak choćby w otwierającym "Piłem z diabłem bruderschaft" z ciężkimi gitarowymi riffami i rozbudowaną formą. O progresywnej przeszłości świadczyły też mroczny, tytułowy "Bluffmania" czy "Cztery ściany". Część nagrań ozdobił swoimi partiami kolejny zaproszony do nagran jazzman w muzycznej karierze formacji saksofonista Tomasz Szukalski. Dzięki czemu np. instrumentalny "Nautilus" może być zaliczony do jazz-rocka. Całość płyty brzmiała dość mrocznie i patetycznie. Na drugiej widać trochę wpływów new wave, jako sztandarowy przykład wymienia się kompozycję "Brudna muzyka", ale należy dorzucić jeszcze utwory "Elektryczna kokieteria" czy "Kołysanka dla nienarodzonego". Cięższe brzmienie reprezentował "Popłoch". Wspomnieniem dawnego stylu był tylko utwór "W pajęczej sieci milczeń". Brzmienie formacji stało się bardziej przejrzyste, a surrealistyczne teksty nabrały też żartobliwego charakteru.

Obydwie płyty znacznie różniły się także ceną. "Bluffmania" wydana dla państwowego Pronitu kosztowała 250 zł, "Tasmania" dla polonijnego Poltonu 550 zł.

Albumy zwracały także uwagę jednolitymi, ciekawymi, mrocznymi oprawami graficznymi. O zespole mówiono, że gra "horror rocka" (a może "wampir rocka" ?) i okładki z horrorem jak najbardziej się kojarzyły. Podobnie jak emitowane w Telewizyjnej Liście Przebojów teledyski do utworów "Piłem z diabłem bruderschaft" i "Bluffmania". Teledysk "Piłem z diabłem bruderschaft" debiutował w pierwszym wydaniu listy w październiku 1982 na miejscu 7. W kolejnym dostał się podobno na pierwsze miejsce telewizyjnej listy przebojow, ale został natychmiast wycofany ze wzgledow politycznych. Władze komunistyczne odkryły, że mowił o wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 r. (Robert Milewski brał ślub dokładnie 13-go grudnia 1981 roku, w pierwszym dniu stanu wojennego). W radio największy sukces odnioła piosenka "Jak to możliwe", dochodząć do 5 miejsca trójkowej listy przebojów. Na liście gościły także utwory "Suahili" i "Tasmania".

"Tasmania" jako jedna z nielicznych polskich płyt w tamtym okresie zapakowana była w rozkładaną okładkę, a na kopercie wewnętrznej (kolejny ewenement) wydrukowane były teksty. Niestety jak się miało okazać "Tasmania" była ostatnim wydawnictwem zespołu.