Godzilla

Od jakiegoś czasu już się zbieram, żeby napisać o pewnym koncercie, na który poszłam zwabiona ciekawa nazwa głównej 'gwiazdy' (noise maker's fifes - niektórzy tutaj maja nawet ich płytki :>), i samym faktem, ze wreszcie w tej mojej robotniczej Legnicy zaczyna się dziać cos ciekawego - jeśli ktoś daje koncert w Legnicy, to zwykle są jacyś lokalni Backstreet Boys albo inwazja rmf-u czy innego tfu.. ale czemu chce pisać o tym? Ano, natrafiłam wtedy na moją granicę wytrzymałości - zarówno muzycznej, jak i psychicznej. A jednocześnie (choć nie przy okazji rozbicia mojej głowy o bariery dźwięku (i obrazu)) przekonałam się, ze i w Legnicy istnieje grupa (Christblood - ambientowy industrial..), która warta jest posłuchania. Niech żyje lokalny patriotyzm ;)

Oczywiście, na początku nie mogło się obyć bez lokalnej gwiazdy - punkowego 'sertyzura'. Przecierpiałam, mając przy tym jednak trochę radości - punkowe teksty typu "zniszcz system" zawsze wprawiają mnie w dobry humor ;) a potem zaatakowała grupa o nazwie Godzilla.

Zaczęło się dość niewinnie. Szumy i szumiki, to ciszej, to głośniej, a do tego towarzyszący im 'film' - bezkształtne rozmazane plamy, szarości i znowu - szumy, tak jak przy nastrajaniu telewizora, gdy nie ma żadnego kanału. Miała to być muzyka szumów, wiec siedziałam i czekałam, co z tego wyniknie, mając nadzieję, ze chłopaki jednak wykażą trochę inwencji. W końcu ileż można nagrywać szumiące poszumy??

Nie musiałam długo czekać.

Te zupełnie zwyczajne (jak na nasza epokę..) szumy powoli zaczęły przybierać na sile, dołączały się do nich piski, gwizdy, syczenia, zmiany pojawiały się w pewnym rytmie, jednak wciąż pozostawało to szumem - tylko coraz bardziej skondensowanym, o coraz większym natężeniu.. a jednocześnie bezkształtne dotąd plamy zaczęły cos przypominać, pojawiały się ni to czaszki, ni to przezroczyste liście drzew, przeplatane wciąż wizualnym szumem, obraz, szum, obraz, w narastającym rytmie, i już nie liście, tylko fragment ciała, może noga, a może głowa, nie wiadomo, kawałki, szumy, widać trochę więcej - ludzie, jakaś operacja? Znowu szumy, odbierane już nie tylko przez oczy i uszy, atakujące całe ciało, drgający obraz, niewyraźny, jakieś ręce, jakieś wnętrzności, szumy, tortury? porno? obraz o jakości sto dwudziestej z kolei kopii, plamy, kształty, coraz więcej obrazów, nagie ciała, porozcinane wnętrzności, narastająca ohyda, kopulacje, znowu szumy, chore sny chirurga, i nieustanne wizgi dźwięki coraz głośniej i głośniej atakujące ze wszystkich stron, chore oczy i chore uszy, uciec uciec, ale nie można, obrazy i ten cholerny szum osaczają, nie można przestać sluchać, nie można zamknąć oczu, zasłonić uszu, ohyda i obrzydzenie, skulić się w sobie, wewnątrz wszystko skurczone, zasupłane, szum, chrobot, wrrrrrzzzzztttt monotonne bbbbbbbhhhhhhhhmmmmmmmssssssszzzzzzzzzzzdddddddk mięso, ciało, niewyraźne plamy, ginie wśród zabijających mnie dźwięków a potem ostateczny gwałt: kobieta kopulująca z mężczyzna, odcinająca mu głowę, drgający zezwlok, i jeszcze, i jeszcze, szczytująca, opada zadowolona na trupa.

Wyszłam, wyrwałam się wreszcie. Stałam potem na korytarzu, pełna papierosowego dymu, w przepoconym ubraniu i czułam się tak zbrukana jak jeszcze nigdy w życiu, bezmózga.

Czy ktoś kiedyś zgwałcił was - mentalnie? Nie wiem, gdzie leżą granice sztuki, i jak daleko można się posunąć w próbach dotarcia do odbiorcy. I czemu mają służyć takie przekazy?? Jeśli to ma mnie obudzić na ohydę tego świata, obudzić z rytmu codziennej popołudniowej herbatki i mieszczaństwa - nie wiem, jak dla mnie to przegięli. nie można zabijać w człowieku dziecięcej wrażliwości - a tak właśnie przez chwile się poczułam.

I na pewno ta 'muzyka' nie wpłynęła na mnie mobilizująco w żaden sposób, wręcz przeciwnie. To było skrajnie destrukcyjne.

Potem grał Christblood, i był niezly. A na noise maker's fifes już nie dotrwałam. Za dużo jak na moja biedna, przenicowaną głowę. I może nawet nie powinnam tego Wam opisywać, przecież tylko w ten sposób rozszerzam tamta ohydę...

Niemniej jednak jest to Babel, który jakoś muszę z siebie wyrzucić. Więc przepraszam Was. Strzeżcie się Godzilli.

m.

24 Oct 1997