KOWALSKI

BURDEL
Strona glowna

***

MARIAN
Posluchaj w mp3

W celu prezentacji zespolu KOWALSKI uzylismy materialow z TYLKO ROCK 10/2001.
Kowalski to nie Jan Kowalski - kapela, ktora kiedys zalozyl Alek Mrozek. Kowalski jest z Trojmiasta. A czym sie zajmuja - o tym ponizej:

Kowalski
o moim pokoleniu

KOWALSKI, fot archiwum zespolu/Tylko Rock

Marian. Jedna piosenka, ktora zdobyla uznanie prezenterow i sluchaczy III Programu Polskiego Radia wystarczyla, by zaistnial zespol Kowalski. Niewielu jednak ma swiadomosc, kto wlasciwie kryje sie pod tym szyldem... I czy to aby na powaznie? W celu rozwiania watpliwosci dotarlismy do Grzegorza Szlapy, lidera sopockiej grupy. Grupy z prawdziwego zdarzenia, ktora wlasnie szykuje sie do debiutu plytowego.

– Masz za soba przeszlosc jako tworca kabaretowy. Skad zwrot w kierunku muzyki rockowej?

– Kabaret Kabel, ktory prowadzilem, slynal z piosenek. Bylismy chyba jednymi w kraju, ktorzy wystepowali z calym rockowym skladem: bebny, gitary, bas... Bylo to oczywiscie przeplatane skeczami, ale jezeli chodzi o strone muzyczna, gralismy jak kazdy normalny zespol. Oprocz kilku naszych kawalkow, w programie byly pastisze znanych utworow, ktore przekrecalismy po swojemu. Tamten etap jest juz zamkniety. Zmeczylo nas granie cudzych rzeczy. Chcielismy zrobic krok dalej, oczywiscie pozostajac w kregu muzyki radosnej, budzacej pozytywne skojarzenia.

– Kiedy powstal Kowalski?

– Spotkalismy sie na przelomie listopada i grudnia 2000 roku, a wiosna roku obecnego weszlismy do kanciapy. Zrobilismy caly material, czternascie utworow, potem byly koncerty. Nie tworzylismy juz niczego nowego, skupilismy sie na tym, zeby zobaczyli nas ludzie, jezdzilismy po Polsce. Od maja gralismy praktycznie w kazdy weekend. Duze imprezy, z Lady Pank, Urszula, O.N.A., Kasia Kowalska – tak rodzinnie (smiech). Szlifowalismy material, umiejetnosci i staralismy sie dawac dobry show. Futerka jakies, cekiny, masowo atakujemy second–handy... Wyglada to kolorowo i radosnie. A ludzie uwielbiaja obrazki.

– Czy mamy do czynienia z kontynuacja skladu Kabla?

– Nie, ze starej ekipy zostaly dwie osoby, generalnie jest to nowy zespol. Basista Artur Falecki i klawiszowiec Ireneusz Wojtczak to muzycy grupy Groovekojad, z tym ze Artur grywal ze mna wczesniej. Irek to nowa twarz, podobnie perkusista Zdzisiek Ejsmont i gitarzysta Michal Okulicz. Natomiast Arek Stolarski na drugiej gitarze, jest moim przyjacielem jeszcze z czasow studiow.

– Macie jakies zalozenia stylistyczne?

– Ma to byc granie gitarowe, choc w niektorych utworach na plycie dolozymy wiecej klawisza. Z tym, ze jest to klawisz bardzo klasyczny, czyste brzmienie Hammonda. Repertuar albumu bedzie bardzo rozny, bo mamy za soba rozne doswiadczenia muzyczne. Ja robilem kabaret, Michal byl gitarzysta bluesowym, Artur – wiadomo, nowoczesne granie, Irek grywa z jazzmanami... To slychac. Wszystko sprowadza sie do tego, ze jest to muzyka niosaca pozytywny ladunek. Wiecej kawalkow krecacych, niz ballad, mrocznego grania. Bardziej w Dur niz w moll.

– Czy nazwa miala byc odpowiedzia na inna grupe z nazwiskiem, Novak?

– Tak chcielismy zadac klam twierdzeniu, ze Nowak to najpopularniejsze nazwisko w Polsce (smiech). Tak w ogole to jestesmy szescioraczkami z Zaspy z 1974 roku i postanowilismy wyjsc na swiatlo dzienne, zaspiewac jak Jacksonowie i inne slawne rodziny... A mowiac serio: Kowalski dlatego, ze nasza muzyka jest dla normalnych ludzi. Dla Kowalskich.

– Bardzo duza role odgrywaja u was teksty. Tymczasem okazuje sie, ze spiewasz cudze slowa. Nie chcesz sam pisac?

– Ja sobie cos tam pisuje, w Kablu wszystkie teksty byly moje, ale teraz mamy czlowieka, ktory robi to po prostu lepiej. Nazywa sie Przemek Rozenek, mieszka we Lwowku Slaskim, z ktorego pochodzi Arek. Gdzies tam sie kiedys spotkalismy, wypilismy wodeczke i zostal etatowym teksciarzem Kowalskiego. Facet jest naprawde dobry, wlasnie namowilismy Golden Life, zeby skorzystali z jego uslug.

– Powiedz, jak to wlasciwie bylo z tym Marianem...

– To postac autentyczna, z Lwowka. Facet rzeczywiscie spadl ze schodow, rzeczywiscie byl trzezwy – co rzadko mu sie wtedy zdarzalo – i rzeczywiscie w tym momencie zmienilo sie jego zycie. Skończyl w szpitalu, a potem byl juz zupelnie innym czlowiekiem.

– Bardzo pokoleniowo–nostalgiczna opowiesc. Czy dotyczy ludzi w twoim wieku?

– Tak, mam 32 lata, to jest tekst o moim pokoleniu. Nie kierujemy go do nastolatkow, bo w ogole nie zatrybia. Co znaczy dla nich Wartburg, Krzysiek Krawczyk, te klimaty? Kiedys kazdy mial swoja ekipe, z ktora chodzil pic, na imprezy, wydurnial sie... I w końcu przyszedl moment, ze z chlopcow stalismy sie facetami, nikt nie wie dlaczego. Kazdy zrobil ten krok, kazdy spadl ze schodow... Potem sa juz tylko zloty starej paczki i wspomnienia. Z reakcji sluchaczy, z maili wiem, ze bardzo duzo ludzi znalazlo w tym kawalku cos o sobie – na tym polega sila tekstow Rozenka. To rzeczy o zyciu, a nie cos z kosmosu.

– Mieliscie swiadomosc, ze slowa „a kiedy Marian ze schodow spadl” moga zostac odebrane w kontekscie politycznym?

– Oczywiscie, ale liczylismy na inteligencje sluchaczy. Na pewno nie wypuscilibysmy tego kawalka po wyborach prezydenckich, bo wtedy nie byloby dwoch zdań. Slyszalem rozmowe z Krzaklewskim na antenie Trojki. Powiedzial ze tak jak bohater piosenki tez jezdzil kiedys Wartburgiem, ale sie nie poczuwa... Zdecydowanie odzegnujemy sie od podtekstow politycznych, przy kazdej okazji dementujemy takie skojarzenia. Ale niektorzy i tak mysla swoje.

– Gdzie i kiedy zarejestrowaliscie ten utwor?

– Nagrywalismy w kwietniu, w Kombinacie Artystycznym, mojej firmie. To agencja reklamowo–koncertowa, produkuje rozne imprezy. Oprocz „Mariana”, dwa inne numery: „Monte Cassino” – o kultowej ulicy w Sopocie i „Karoline”. Realizowal Leszek Wojtas, na co dzień wspolpracujacy z Big Cycem. Nagrywalismy w kanciapie trzy na trzy wylozonej styropianem.

– Jaka byla droga do sukcesu na antenie Trojki?

– To calkowity przypadek. Poprzez swoje kabaretowe jeszcze kontakty, podrzucilem do radia singla, bez okladki, wypalonego na CD–R. Najpierw gral go w nocy Andrzej Andrus, potem uslyszal Marek Walkuski i zaczal puszczac w swoich porannych audycjach. W końcu Marek Niedzwiecki wrzucil na playliste i zaczela sie jazda na Liscie Przebojow.

– Slyszalem, ze bedzie fonograficzny happy end.

– Mam nadzieje. Dzieki naszym dzialaniom i temu, co sie stalo w Trojce, znalazl sie wydawca, finalizujemy wlasnie rozmowy. Chcemy jak najszybciej zrealizowac plyte. Jestesmy gotowi pod wzgledem muzycznym, rozgladamy sie tylko za producentami.

rozmawial: BARTEK KOZICZYŃSKI

Festiwale rockowe w JAROCINIE
Strony o festiwalach rockowych w JAROCINIE

TylkoPolskiRock WebRing
-- Polskie strony -- O Polskich wykonawcach --

.

Zrobione przez: TylkoPolskiRock Webring